Jedną z najbardziej przerażających miejscowości Lacjum jest Fumone wraz ze swoim zamkiem. To prawdziwe siedlisko duchów, a przynajmniej tak myśli jego właściciel Fabio de Paolis, XXVI Markiz Fumone.
Nazywane jest tak przez otaczającą je tajemniczość i rozdzierającą ciszę. W dawnych czasach, na terytorium budowli wznosiła się wysoka wieża. Dzięki niej, lub raczej dzięki produkowanemu tam gęstemu czarnemu dymowi, ostrzegano lud przed najazdem wrogów. W ten sposób zrodziła się nazwa miasteczka oraz popularne przysłowie: „Gdy pali się Fumone, cała wioska drży ze strachu”.
Za czasów panowania Państwa Kościelnego zamek stał się więzieniem, w którym na skutek nieludzkich tortur, śmierć ponieśli wrogowie twierdzy. Według legendy wielu zostało pochowanych żywcem, ślad po nich zaginął, a ich przeraźliwe krzyki boleści są słyszalne po dziś dzień. Wśród skazańców znalazł się m.in. antypapież Grzegorz VIII, którego ciała nigdy nie odnaleziono. W 1295r. zamknięto tu również papieża Celestyna V, ówcześnie jedynego, który dobrowolnie zrezygnował z urzędu papieskiego. Powodem tej decyzji były zagrywki i naciski polityczne, którym nie miał siły już dłużej podlegać. Został uwięziony przez swojego następcę, papieża Bonifacego VIII, i zmarł 19 maja 1296. Jego cela miała nieco ponad 2m². Niektórzy twierdzą, że go zamordowano, ponieważ w jego czaszce widnieje dokładnie taki otwór jak po wbiciu gwoździa w ścianę. Autentyczność zdarzenia potwierdziło badanie radiologiczne z 1998r., w którym odnotowano, iż przebicia czaszki dokonano ostrym narzędziem. Z postacią Celestyna V związane jest także inne bardzo interesujące wydarzenie. Kroniki podają, że tuż przed jego śmiercią zdarzył się cud: nad jego celą pojawił się lśniący krzyż. Od tamtej chwili słychać tajemnicze uderzenia w ściany tamtejszego pomieszczenia.
W zamku znajduje się również Archiwum, które przechowuje nie tylko najważniejsze dokumenty, ale kryje także jedno z najsmutniejszych i najbardziej przerażających wydarzeń, mających tu niegdyś miejsce i sięga początków 1800r. Wówczas w twierdzy żyła jedna z najbogatszych rodzin w Rzymie, w której przyszedł na świat jedyny, po siedmiu dziewczętach, chłopiec Markiz Francesco Longhi, ale jednocześnie jedyny dziedzic rodzinnego majątku. Jego narodziny wzbudziły w rodzicach wielką radość, choć wywołały zazdrość i nienawiść w sercach sióstr, które za nic nie chciały zrzec się bogactwa, toteż postanowiły pozbyć się brata. Stopniowo wsypywały do jego posiłków drobne odłamki szkła, które, po wielu dniach katuszy i rozdzierającego bólu żołądka, doprowadziły go do śmierci. Markiz Francesco Longhi zmarł, według właściciela zamku, mając zaledwie dwa i pół roku. Na rozkaz matki, Emilii Caetani Longhi, jego ciało zostało zabalsamowane według procedury zarezerwowanej dla Papieży i Świętych. Aktualnie znajduje się w relikwiarzu tamtejszego Archiwum i jest widoczne dla wszystkich zwiedzających. Mówi się, że po śmierci chłopca matka codziennie go przebierała, jakby był wciąż żywy. Kobieta nie umiała pogodzić się z faktem, iż straciła swojego ukochanego syna. Niedługo po zdarzeniu rozkazała sługom przemalować wszystkie obrazy w zamku, które przedstawiały sceny szczęścia i radości. Legenda głosi, że między murami twierdzy słychać ducha Emilii Caetani Longhi. Zwiedzający mogą usłyszeć kroki i płacz zrozpaczonej matki, która błąka się tu, nie mogąc zaznać spokoju. Co więcej, wygląda na to, że jest tu również obecna dusza małego Markiza, który płata figle i przemieszcza zamkowe przedmioty.
W celu zapewnienia wiarygodności legendzie o Francesco, pewna grupa łowców duchów udała się do twierdzy, aby skontaktować się z obecnymi tam duszami i zarejestrować ich głosy. W komnacie z ciałem dziecka umieścili laser wykrywający ruchy jednostek paranormalnych, a w niektórych pomieszczeniach zamontowali również kamery wideo. W celu przywołania ducha chłopca, na relikwiarzu ustawiono detektor pól magnetycznych w kształcie pociągu. W Sali Cezarów, przy użyciu odbiornika ultradźwięków i pisma automatycznego, podjęli próbę kontaktu z duchami. Okazało się, że na ich wezwania natychmiast odpowiedział duch dziecka, komunikując się przez jednego z łowców właśnie za pomocą pisma automatycznego. Napisał: „Cześć, to ja mały Francesco”. Na tle kartki pojawił się rysunek serca, a w nim zdanie: „Tu jest moje serce”. Również w odbiorniku ultradźwięków słychać było krzyki dziecka, prawdopodobnie Francesca, który prosił o pomoc. Następnie, cały czas pisząc, porównywał jedną kobietę z grupy do swojej matki, Emilii Caetani Longhi i mówił, że jego dusza jest tu od zawsze. Jakby tego było mało, w komnacie niespodziewanie obniżyła się temperatura, jak to zwykle bywa podczas obecności jednostek paranormalnych. Co ciekawe, nawet wykrywacz pól magnetycznych zarejestrował ruch. Jeśli wierzyć tym udokumentowanym badaniom[1], duch małego Markiza Francesco Longhi jest wciąż obecny w zamku w Fumone.
Twierdza kryje jeszcze jedną legendę, dotyczącą umieszczonej w środku budynku, tzw. „studni dziewic”, wąskiej i przeraźliwie głębokiej, do której wrzucano wszystkie dziewczęta, które podczas nocy poślubnej okazały się nie być dziewicami. Aby to sprawdzić, kazano im spędzić noc w łóżku właściciela zamku (zgodnie z prawem ius primae noctis). Podczas gdy prawda wychodziła na jaw, kobieta wrzucana była do wspomnianej wyżej studni, na dnie której znajdowały się ostrza, w następstwie czego ponosiły okrutną śmierć. Dziś, wychylając się poza krawędź otworu, umieszczonego w kącie obok schodów, wielu turystów odczuwa odrazę jak i współczucie, wynikające z zaistniałych niegdyś wydarzeń.
Ciekawym faktem jest to, że istnieje możliwość kilkudniowego pobytu na tamtejszym dworze. Może równie dobrym pomysłem byłoby osobiście sprawdzić, także w nocy, czy zamkowe duchy istnieją naprawdę?
[1] Dokument przedstawiający historię zamku i mieszkających w nim duchów można obejrzeć w oryginalnej włoskiej wersji językowej tutaj.
Zdjęcia do artykułu udostępnione dzięki uprzejmości samego Markiza Fabio de Paolis, właściciela Castello di Fumone. Więcej fotografii można obejrzeć na jego stronie internetowej.
(Tutte le foto dell’articolo per gentile concessione del Marchese Fabio de Paolis, proprietario del Castello di Fumone. Per maggiori informazioni Vi invitiamo a vistitare il suo sito.)