Kawa – jak jej nie kochać? A gdy ktoś wspomni o tej włoskiej, tracimy rozum, pochłaniamy ją litrami i upajamy się jej cudownym aromatem, który pobudza nawet te najbardziej ukryte zmysły. Stajemy się wręcz uzależnieni od tego napoju i nie potrafimy odmówić nikomu, kto nam go zaproponuje.
A jeśli już mowa o propozycjach… bardzo podobna miała miejsce w Rzymie, zaraz na początku XX w., wzdłuż via del Plebiscito. Pewien młody mężczyzna spacerował właśnie w tej okolicy, gdy nagle spostrzegł staruszkę, która nieświadomie zmierzała tuż pod koła miejscowego autobusu. Młodzieniec bez namysłu ruszył jej na pomoc, złapał ją w ostatniej chwili i ocalił przed śmiercią. Kobieta, wdzięczna za uratowanie życia, zaprosiła go na filiżankę aromatycznej kawy. Mężczyzna, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, przyjął zaproszenie i udał się w stronę budynku, w którym mieszkała staruszka, niezbyt daleko od miejsca wypadku. Na progu domu przywitała ich jej siostra bliźniaczka. Zaraz po tym, wszyscy rozgościli się w salonie, rozmawiając i rozkoszując się smakiem świeżo zaparzonej kawy. Po trzydziestu minutach spędzonych w doborowym towarzystwie, mężczyzna podziękował za gościnność i wrócił do siebie. Nazajutrz, ponieważ szedł do pracy, ponownie mijał via del Plebiscito. Jednak, zbliżywszy się do miejsca, w którym mieszkały bliźniaczki, spostrzegł, iż okiennice ich domu były zamknięte. Tak samo było kolejnego dnia, a sytuacja nie zmieniała się przez cały tydzień. Zmartwiony i trochę zaciekawiony tym faktem, zapytał strażnika budynku czy mieszkające tam siostry przypadkiem się nie wyprowadziły. Jakież było jego zdumienie, gdy usłyszał, że kobiety zmarły dwa lata temu! Przecież parę dni temu z nimi rozmawiał! Jak to możliwe? Opowiedział wszystko strażnikowi, wspominając oczywiście o ich przemiłym spotkaniu przy kawie. A ponieważ młodzieniec nie wierzył w żadne słowo dozorcy, ten zaprowadził go do domu
bliźniaczek. Zresztą, sam był ciekaw całej sytuacji. Kiedy weszli do mieszkania, ich oczom ukazały się puste pokoje, nad którymi unosił się specyficzny zapach pustki, podobny nieco do zapachu stęchlizny. Ale było coś jeszcze… Cud, rzecz wręcz nieprawdopodobna! Na stoliku, który został w mieszkaniu, stały trzy filiżanki z ostatkami kawy na dnie. Strażnik wytrzeszczył oczy, a mężczyzna wręcz oniemiał. Dowiedział się, że obie siostry zmarły praktycznie w tym samym momencie dwa lata wcześniej. Jedna potrącona przez autobus, druga w oknie swojego mieszkania, zobaczywszy umierającą bliźniaczkę.
Annamaria Ghedina, autorka książki „Guida ai fantasmi d’Italia”, usłyszała od pewnej kobiety (sytuacja miała miejsce stosunkowo niedawno), że w tej samej sytuacji znalazł się jej siostrzeniec. On jednak nie wstąpił na filiżankę kawy, ponieważ w chwili, gdy rzucił się na ratunek staruszce, ta rozpłynęła się w powietrzu.
Jeśli macie choć trochę odwagi, udajcie się na spacer wzdłuż via del Plebiscito i jeśli zobaczycie staruszkę zmierzającą pod koła autobusu, spróbuje ocalić jej życie. Może również Wam, w ramach podziękowania, zaproponuje filiżankę prawdziwej, włoskiej kawy. Tak zwanej „un caffè al fantasma”.